czwartek, 6 stycznia 2011

Kilka ważnych spraw na początek

Witajcie! Zanim na dobre rozkręcę bloga na temat kina Ameryki Łacińskiej, muszę rozprawić się z kilkoma mitami pokutującymi do dzisiaj wśród niektórych widzów. Już sam termin wywołuje niekiedy błędne skojarzenia: "Kino latynoamerykańskie? To pewnie <<Niewolnica Isaura>> w wersji pełnometrażowej"?
Nic bardziej mylnego. A przynajmniej filmy, o których zamierzam tu pisać, nie mają nic wspólnego z operami mydlanymi importowanymi do niedawna masowo z Brazylii czy Wenezueli. Choć kino brazylijskie wprost kipi od emocji, to jednak daleko mu do kiczu telenoweli a tamtejsi twórcy wciąż eksperymentują z formą, podejmując jednocześnie kontrowersyjne i drażliwe tematy, przełamując kolejne tabu. Ale o tym później.

Chciałbym teraz przypomnieć trzy tytuły, które sprawiły, że polscy kinomani (i dystrybutorzy) na serio zainteresowali się, co też ciekawego mają do zaoferowania filmowcy z Meksyku, Brazylii, Argentyny...


Na pierwszy ogień "Amores perros" z 2000 roku - pełnometrażowy debiut Alejandro Gonzaleza Inarritu, znanego z takich hollywódzkich przebojów, jak "21 gramów" (2003), czy "Babel" (2006). Moim skromnym zdaniem żadne z jego późniejszych dokonań nie mogło się równać z debiutanckim "Amores Perros" - filmem brudnym, chwilami dosyć brutalnym, ukazującym bez cenzury tygiel społeczny jednego z największych miast świata - Ciudad Mexico. Warto zobaczyć, dokąd doprowadzą bohaterów ich miłosne perypetie.



Najpopularniejszym i najlepiej rozpoznawalnym w Polsce tytułem pozostaje jednak "Miasto Boga" (2002, reż. Fernando Meirelles, Katia Lund). Jeśli ktoś jeszcze nie widział, gorąco polecam. Trudno znaleźć film, który lepiej opisuje piekło życia w faveli (tzw. dzielnicy nędzy).


Trzeci tytuł , "El custodio" (2006, reż. Rodrigo Moreno) nie jest może równie znany, jak dwa wcześniejsze, za to świetnie obrazuje oszczędny i powściągliwy styl opowiadania wielu argentyńskich filmowców. Ten niskobudżetowy, skromny film ukazuje historię upadku pewnego ochroniarza...


Wyżej opisane filmy są dobrym punktem wyjścia do dyskusji o współczesnym latynoskim kinie. Na pewno jeszcze nieraz będę tu do nich powracał.
A jakie są wasze ulubione latynoskie filmy? Czekam na komentarze, opinie i uwagi dotyczące tego bloga. O czym w temacie kina latynoskiego chcielibyście się dowiedzieć? W miarę możliwości i sięgając do mojej skromnej wiedzy, postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania :)

Piszcie na adres: marek.gutowski1@gmail.com

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Hola!

Witam wszystkich miłośników drapieżnego i działającego na zmysły kina latynoamerykańskiego oraz kinomanów, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z filmowymi osiągnięciami latynoskich twórców filmowych. Wkrótce napiszę kilka słów na temat najciekawszych kinowych hitów ostatnich lat, których po prostu nie wypada nie znać! :)